Zaczął się maj.
Lubię ten moment w
lesie, kiedy kwitną takie małe białe kwiatki i robi
się wtedy magicznie.
Lubię pierwsze majowe ciepło i powiew lekkości kiedy
wreszcie można wyjść z domu na krótki rękaw.
Lubię zapach czystych okien i firan, i uczucie, że razem z makroświatem za oknem odradza
się mój domowy mikroświat.
Lubię mieć przed sobą kilkadziesiąt długich dni,
pełnych słońca, które odżywi moją kiełkującą nadzieję na spełnione marzenia.
Lubię
te wszystkie wiosenne bodźce, które powodują, że Jurek wciąż pyta „co to?” i
jego „ooooooo”, gdy słyszy odpowiedź.
Lubię patrzeć jak wita się i żegna z
każdą obudzoną mrówką i żukiem i kiedy woła „Paaaan! Cześć!” z otwartego już
całe dnie balkonu do sąsiada, który właśnie wyszedł z psem.
Lubię kiedy po
drodze z przedszkola Józio, jak przewodnik po ogrodzie botanicznym, opisuje
wszystkie klomby: „tu rosną kwiatki bratki, tam żonkile, a dalej tulipany”, a
wieczorem składa ręce jak do modlitwy, powoli rozchyla palce i mówi: „Mamo!
Patrz! Kwiat się otwiera! Podlej go!”.
Kocham tę jego wrażliwość, choć czasem
ciężko zachować powagę.
Lubię Dzień Matki i kolejne rocznice ślubu moich
rodziców.
Lubię maj.
Sliczne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Ten las jest super. Mój ulubiony:)Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńSliczne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńJa też lubię maj z całą jego świeżością, soczystą zielenią, słońcem, i uroczystościami rodzinnymi.
OdpowiedzUsuńTo mamy tak samo!:)
Usuń